W związku z animową wypowiedzią naszego niepraktykującego mieszkańca Żukowa w "Głosie Szczecińskim" z dn. 14 marca br.
poczuwam się do obowiązku, aby poinformować Parafian o tym niechlubnym przedsięwzięciu. A oto tekst wysłany do "Głosu Szczecińskiego" z prośbą o jego wydrukowanie.
ks. Proboszcz

Audiatur et altera pars
Już starożytni wymyślili podstawową zasadę uczciwości: „trzeba wysłuchać i drugiej strony”, aby mieć pełniejszy obraz również i tej wypowiedzi zawartej w Głosie Szczecińskim z dnia 14.03.2011 r. w rubryce dotyczącej zgłoszenia na telefon pt. „Chodzi po domach i zbiera na kościół”.
Najgorszą jest rzeczą, jeżeli osoba niezaangażowana w życie miejscowej wspólnoty kościelnej próbuje oceniać i wprost narzucać swój laicki styl funkcjonowania ludziom wierzącym i praktykującym.
Autor powyższej wypowiedzi reprezentuje właśnie tę kategorię ludzi, bo gdyby było inaczej wiedziałby, że niska jest frekwencja na niedzielnej liturgii, wiedziałby też jak wprost symboliczne są datki na niedzielną tacę – nie wystarczają na opłacenie bieżących kosztów utrzymanie Kościoła i plebanii, a co dopiero mówić o funduszach – na wspomniane – remonty. Wiedziałby też, że wszystkie instytucje, udzielające dotacji na obiekty zabytkowe, wymagają wkładu własnego parafii. Dlatego parafia przeprowadza na ten cel zbiórki, urządza parafiady i inne imprezy, aby zebrać fundusze na wkład własny. Zaznaczam, że dotacje są zawsze dobrowolne i nikt nie musi składać ofiary, jeżeli tego nie dyktuje mu jego serce.
Wielką pomocą w organizowaniu życia duszpastersko-kulturalnego są ludzie szlachetni, zdolni do bezinteresownej pomocy, a do nich należą członkowie Parafialnej Rady Duszpasterskiej, Stowarzyszenie „U Pana Boga za piecem” i wolontariusze na czele z mgr K. Stalingerem, który nie jest kościelnym – bo za prace przy kościele nie otrzymuje żadnego wynagrodzenia – ale gotowym do wielkich poświęceń na rzecz miejscowej wspólnoty ludzi wierzących.
Autor tej wypowiedzi nie porusza o wiele ważniejszych i bardziej degradujących naszą wspólnotę spraw. Parafia Żuków istnieje od 25 lat; jest wspólnotą biedną, bo to typowy teren popegeerowski z dużym bezrobociem. W jeszcze większą biedę wpędza wiele rodzin alkoholizm. Trzeba też wspomnieć, że niektórzy nawet produkują alkohol-truciznę i rozprowadzają go wśród tych najbiedniejszych. Kim oni są? Czyż nie jest to forma zabezpieczenia się? Czy nie boją się policji?
xmg